Ciąża to wyjątkowy czas w naszym życiu. Nie tylko ze względu na cud rozwijającego się nowego życia. To czas, w którym zaczynamy się mocniej interesować zdrowiem własnym oraz rosnącego dziecka. Nie byłoby nic złego w tym zainteresowaniu gdyby nie fakt, że łatwo możemy „przedobrzyć”.
W pamięci kołacze mi pewna Pacjentka. Spotkałyśmy się po raz pierwszy na początku Jej ciąży. W trakcie wywiadu dowiedziałam się, że przed ciążą stosowała dietę redukcyjną opartą na regularności, pełnowartościowości itd. Brzmiało przyzwoicie. Problem tkwił w tym jak przeobraziła swoją dietę w momencie wieści o ciąży. „Oj nie nie, wtedy już żadna dieta. W ciąży tylu rzeczy nie można jeść, że zaprzestałam wcześniejszych zaleceń. Problem w tym, że coś waga za szybko rośnie” Poprosiłam o relacje żywieniową z ostatnich dni. Śniadań brak, w porze drugiego śniadania batonik, obiad to coś podgrzanego, kolacja to reszta z obiadu, „no bo dla bezpieczeństwa wróciłam do starych nawyków żywieniowych”.
Mimo, że w ciąży wagi nie redukujemy, jestem pewna, że lepszym rozwiązaniem byłoby pozostanie na wcześniejszych zaleceniach niż taka zmiana.
Historia zakończyła się happy endem, Pacjenta zaakceptowała fakt, że dieta to nie chwilowy wymysł tylko właściwy sposób dbania o zdrowie swoje, a w tym wypadku również swojego dziecka, przytyła w kolejnych tygodniach książkowo, a po urodzeniu córki bez problemu powróciła do wymarzonej masy ciała.
Wspominam o tej sytuacji nie bez przyczyny. Chciałabym Cię przestrzec przed żywieniowo-ciążowymi mitami. Niejednokrotnie więcej szkód może przynieść nadmierne ograniczanie produktów z obawy przed niepożądanymi reakcjami organizmu matki i dziecka niż ich umiejętne spożycie.
Zatem co w ciąży można a czego lepiej nie ruszać.
Przyjęło się twierdzić, że w ciąży nie powinno się jadać produktów, które mogą przyczynić się do zaistnienia alergii u dziecka, m.in. cytrusów, mleka, czekolady, orzechów. Przeprowadzono wiele badań jednoznacznie stwierdzających, iż dieta eliminująca te produkty nie przynosi zamierzonych rezultatów profilaktycznych. Co więcej, nieumiejętnie prowadzone ograniczenia żywieniowe mogą przynieść więcej szkód niż domniemanego pożytku. Gdy np. kobieta w ciąży zrezygnuje z produktów nabiałowych, podaż wapnia, tak istotna dla rozwoju dziecka, drastycznie spadnie jeśli nie zapewni innych źródeł tego składnika mineralnego. A tymczasem nie ma dowodów na to, że dziecko, które miało styczność z alergenem w życiu płodowym rzeczywiście rozwinie chorobę.
Podczas ciąży, a szczególnie w pierwszym trymestrze, kobieta jest bardziej podatna na infekcje pokarmowe, które zagrażają również dziecku. Jednak przestrzegając pewnych zasad można gotować i jeść pożywienie wartościowe pod względem odżywczym i całkowicie bezpieczne.
Toksyny bakteryjne, zawarte w pewnych produktach lub powstałe na skutek niewłaściwej obróbki żywności, są w stanie przeniknąć do krwi, i poprzez łożysko, do organizmu rozwijającego się dziecka. Najbardziej rozpowszechnionymi zakażeniami, które można „złapać” poprzez spożycie żywności zanieczyszczonej drobnoustrojami są listerioza i salmonelloza, rzadziej występuje toksoplazmoza.
Listerioza
Będąc w ciąży jesteś bardziej podatna na listeriozę, ciężkie przypadki mogą wywołać poronienie, przedwczesny poród, poród martwego płodu lub infekcje u noworodka, np. zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych.
Możliwe źródła listerii, a zatem produkty, których powinnaś się wystrzegać to dojrzałe sery (np. brie), sery pleśniowe (np. rokpol), niepasteryzowane mleko krowie, owcze i kozie a także przetwory z takiego mleka, podgrzewane potrawy, parówki, niedogotowany drób i mięczaki oraz surowe ryby.
Salmonelloza
Bakterie salmonelli giną w trakcie gotowania, dlatego potencjalne źródło tego schorzenia jak np. jaja i mięso drobiowe powinno być poddawane dokładnej obróbce termicznej. Zatem w ciąży unikaj surowych jaj i potraw je zawierających, tj. domowe majonezy czy kogle mogle.
Toksoplazmoza
Zakażenie wywołuje pierwotniak o nazwie Toxoplasma gonidii, może spowodować uszkodzenie mózgu lub ślepotę u dziecka. Choroba ta jest szczególnie groźna w trzecim trymestrze. Wspomniany mikroorganizm znajduje się w odchodach zwierząt, ale także w glebie i niedogotowanym mięsie. Dokładnie gotuj mięso, starannie myj owoce i warzywa. Myj ręce po wygłaskaniu kota lub innego pupila jak również przed przygotowaniem posiłku, w ogrodzie pracuj w rękawiczkach.
Kolejny sporny temat – kofeina.
Konsumpcja przewyższająca 200 mg kofeiny dziennie ogranicza absorpcje niezbędnych składników odżywczych oraz może zwiększyć ryzyko poronienia lub urodzenia dziecka z niedowagą. Przeciętna filiżanka kawy zawiera 75 do 150 mg kofeiny. Pamiętaj, że kofeina znajduje się również w herbacie, coli, napojach energetyzujących oraz w kakao i czekoladzie.
Mitów krąży jednak więcej, z jakimi Ty się spotkałaś?
Chyba niczego bym nie dodała;) jak byłam w ciąży nie przechodziłam na dietę ale generalnie dużo uważniej wybierałam jedzenie. Bałam sie listeriozy i salmonelli. Toksoplazmozę miałam jako dziecko wiec zupełnie o niej zapomniałam. Jakos intuicyjnie unikałam surowego mięsa, serów pleśniowych itp. Za to na potege wcinalam cytryny (bez cukru, jak pomarańcze:P) – Zosia alergii na razie nie ma:)
Poza tym dokładnie czytałam etykiety itd. To zostało mi do dzisiaj i bardzo dobrze:)
Oo skądś to znam… mi pod koniec pierwszego trymestru, gdy mdłości dawały za wygraną, włączył się tryb: KWAŚNE! Pomarańcze, cytryny… mniam:)
podstawy, nad którymi nigdy się nie zastanawiałam, po prostu przyjęłam te ostrzeżenia za pewnik. i tylko z kawą nie miałam żadnego zonka, zaczęło mnie od niej odrzucać już pod koniec 2-go miesiąca ciąży i tak mi pozostało
Niejednokrotnie nasz organizm sam podpowiada co warto zjeść a czego nie ruszać. Czasem tłumaczymy to, że jeśli np. mamy niedostatek jakiegoś składnika to sięgamy po produkt, który go zawiera. Czy to prawda? Póki co badania nie zaprzeczają ale też nie potwierdzają takowym informacjom.
Jadłam wszystko oprócz surowego mięsa i sera pleśniowego. Wszystko, ale z umiarem, czasem parówkę i wątróbkę też mi się zdarzało 🙂
Wątróbka to faktycznie oddzielny temat ze względu na zawartość witaminy A, której nadmiar jest szkodliwy szczególnie w czasie ciąży. Ale padło ważne hasło – UMIAR. To podstawa:)
O, jak w ciąży tęskniłam za stekiem czy surową rybą w sushi… Carpaccio, tatar – których wcale tak często nie jjem chodziły za mną cały czas!
Bywa i tak, że zakazane smakowałoby najbardziej 😀
Ja to ciągle słyszałam żeby przestać jeść wątróbkę, a przynajmniej ograniczyć jej spożycie do minimum. Jadłam wbrew wszystkim i raczej nic złego się nie działo/dzieje. Co do kofeiny … cóż z tym było najciężej, bo jestem kawoszem do kwadrat, ale dla chcącego nic trudnego, ograniczyłam do dwóch filiżanek dziennie, słabej kawy i przeżyłam dziewięć miesięcy 😉