Pudełko czekoladek, torebeczka żelków, miska chipsów, blacha ciasta.

Jesz kawałek, czasem jesteś sam na sam z pudełkiem, torebką, miską lub blachą, a czasem masz towarzyszy posiłku.

Jeden, drugi, trzeci, dziesiąty. Im więcej zjesz tym więcej chcesz. Przy każdym kolejnym wychodzisz z założenia, że przecież jedna sztuka więcej i tak nic nie zmieni.

 

Jeżeli nie należysz do gatunku osób, które po kostce czekolady mówią dość, bo czują się „zasłodzeni”, wyznaczenie granicy jest naprawdę ciężkie.

 

Patrzysz na tę blachę świeżo upieczonego ciasta i widzisz, że tak coś nierówno przebiega granica ostatnio odciętych kawałków, no to równasz. Po chwili jesteś już o rządek dalej.

 

W końcu nadchodzi ta ostatnia czekoladka, żelek, chips czy ciacho.

Wydaje się nonsensem pozostawianie jednego jedynego kawałeczka. Przecież po zjedzeniu reszty, ten JEDEN już niewiele zmieni.

Kalorycznie faktycznie niewiele. Gdy zjadłaś 500 kcal to ostatnie 30kcal wydaje się być niewielką wartością.

 

Okazuje się, że ten OSTATNI kawałek jednak ma znaczenie.

Ma znaczenie, o ile chcesz popracować nad poskromieniem apetytu na produkty wysokokaloryczne i zbędne w zdrowym planie żywieniowym.

Gdy zostawisz ostatnią czekoladkę, żelek, chips czy inny kuszący produkt zyskujesz przewagę. Niejako 1:0 na Twoją korzyść.

Zyskujesz coś cenniejszego niż pominięcie 30 kcal. ponieważ zyskujesz kontrolę nad swoją pokusą. Masz poczucie, że to Ty decydujesz ile chcesz zjeść i ile de facto zjadasz.

Jest to niezbędny krok w walce z niechcianymi przyzwyczajeniami.

Jak to zrobić?

Niektórzy uznają, że w tej sytuacji jedynym wyjściem jest natychmiastowe pozbycie się produktu. Czym prędzej znajdują „ofiarę”, która ma zjeść zbędne kalorie. Inni pokuszą się o wyrzucenie czy nakarmienie domowego zwierzaka. Są też takie osoby, które stwierdzą, że położenie ostatniego kawałka na środku stołu i obserwowanie go będzie miało lepszą formę przekazu. Jeśli jednak nie czujesz się na siłach wąchać przez cały dzień czegoś, na co masz cholerną ochotę, zacznij od próby zajęcia się czymś innym. Wyjdź na spacer, pobaw się z dziećmi etc.

Nie zjesz go. Bitwa wygrana. Wojna jeszcze nie.

Doceń swój wysiłek, ale nie jedzeniem!

Co dalej?

Spróbuj zrobić to samo z przedostatnim i przed przedostatnim kawałkiem przy następnej tego typu okazji.

Warto walczyć, wygraną wojną jest w końcu Twoje zdrowie!

 

Jeśli spodobał Ci się ten wpis zapraszam na stronę bloga na Facebooku i zachęcam do polubienia Fanpage’u  . W ten sposób na bieżąco będziesz dostawać informacje o kolejnych ciekawych postach! Znajdziesz mnie również na Instagramie.