Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się jak wyglądałoby życie Twojej rodziny, Twoich dzieci, gdybyś jutro się nie obudził?
Zastanawiasz się: „Dlaczego do cholery miałbym się nie obudzić? Przecież mam 29 / 36 / 41 lat, jestem okazem zdrowia”.
Życzę Ci z całego serca, aby Twoje 29 / 36 / 41 sięgnęło pokaźnego wieku, w którym stwierdzisz, że dobrze przeżyłeś to swoje życie.
Jednakże nie każdemu z nas to się uda.
Dzień za dniem biegnie jak oszalały, w noworocznych życzeniach, zarówno tych z 2005 jak i 2015 życzysz sobie, aby ten nowy rok był lepszy, aby udało Ci się spełnić w tym nadchodzącym wszystkie cele i postanowienia.
Mija kolejny, 2016, pewnie scenariusz się powtórzy.
Zupełnie tak, jakbyś życzył sobie czegoś, na co nie masz wpływu. A kto inny jak nie Ty ma wpływ na to ile razy w tygodniu sięgnie po alkohol? Ile wypali papierosów? Ile razy zatrzyma się w barze szybkiej obsługi na ulubionym hamburgerze? Ile butelek pepsi wypije?
Jesteś oburzony?
Myślisz sobie:
- „Kto dał jej prawo mnie spowiadać!?”;
- „Na coś umrzeć trzeba”;
Albo moje ulubione:
- „Pieprzy głupoty, przecież od jednej czekolady czy jednego hamburgera jeszcze nikt nie umarł”.
Masz rację! Od jednej czekolady lub jednego hamburgera nie umrzesz.
Wstajesz rano, jak zwykle spóźniony zaczynasz swój dzień. Wybór między zjedzeniem śniadania w domu a przebraniem się z piżamy jest dość oczywisty. Nim zdążysz poczuć głód jesteś już w samochodzie. Ups.. rezerwa, zatrzymujesz się na stacji. Oko się jeszcze dobrze nie otworzyło, kupujesz kawę. Jedna, druga, trzecia saszetka cukru. Przecież trzeba dodać sobie energii na start.
W pracy spotkanie za spotkaniem, nawet nie zdążysz pomyśleć o tym, że warto by było coś zjeść. Wracając do domu marzysz o ciepłym domowym obiadku… ale prr… w tym celu należałoby zrobić zakupy i go ugotować. Po całym dniu w pracy szkoda Ci na to czasu, więc zahaczasz o codzienne wyjście awaryjne w postaci fast foodu.
W domu w końcu emocje się wyciszają. Pomagasz im lampką wina lub butelką piwa.
I tak mija 2005, 2015 i 2016 też.
Waga sobie po cichutku rośnie, rosną też próby wątrobowe i cholesterol z glukozą też rosną. Wychodząc z założenia, że lepiej nie wiedzieć, ostatnią Twoją wizytą u lekarza była ta u pediatry, z dzieckiem. Kiedy Ty byłeś? Ciężko stwierdzić.
Co jakiś czas pojawi się na Twojej drodze jakiś znak STOP. W sklepowej przymierzalni 2 lata temu okazało się, że to już nie L, a XL. Coraz częściej dokuczają Ci bóle głowy, skoki ciśnienia. Obserwujesz, że Twój dzień pracy jest coraz mniej efektywny i ta sama czynność szybciej Cię męczy.
Zawsze jest na co zwalić, inna rozmiarówka w sklepie, a ta głowa to na pewno zmiany pogody. Zawsze można też poodwlekać, a bo od poniedziałku albo nowego roku.
A jeśli nie będzie tego nowego roku? Jeśli nie będzie nawet jutra?
Jeśli ta jedna czekolada i ten jeden hamburger czy piwo czy papieros razy wiele powtarzany wpłynął na to, że Twoje żyły się zatkają i przestaną pompować krew w Twoim ciele? Co jeśli Twoje rytualne przyzwyczajenia wpłynęły na to, że Twój organizm przegrywa walkę z nowotworem?
Mąż / żona, dzieci będą żyły nadal. Razem z Twoim, ich życie się nie zakończy.
Co jeśli Twoje dziecko nie będzie mogło się do Ciebie przytulić, pochwalić pierwszą samodzielną jazdą na rowerze, pożalić wtedy, gdy kolega weźmie zabawkę albo przyjaciel „odbije” dziewczynę!?
Pozwolisz na to?
Jeśli chcesz zacząć dbać o siebie nie jutro, nie pojutrze tylko dziś to chętnie Ci w tej zmianie pomogę.
Tutaj znajdziesz informacje dotyczące pierwszego kroku w kontakcie ze mną – Twoim dietetykiem.
Dlatego żyje świadomie, jem nieprzetworzone produkty, siłownia, woda, rodzina. Czasu mamy mało
Ja myślę o tym często, co by było jak bym się jutro nie obudziłą, co by zrobiły moje dzieci beze mnie. Dkatego staram się zdrowo żyć, ćwiczyć i wspierać mój organizm, żeby przeżyć jak najdłużej.
Czyli jednym słowem świadoma i odpowiedzialna Mama! :):)
Mocne słowa. Bardzo obrazowe, mocno działają na wyobraźnię. To wszystko prawda, codziennie dokonujemy małych wyborów, które z naszego punktu widzenia nie są niczym złym, bo przecież jak zjem coś niezdrowego raz na jakis czas, to nic się nie stanie… Ale często takich dni w roku jest całkiem sporo. Poza tym, sama zauważyłam po sobie – jedząc byle co i w nierównych odstępach czasu, kiedy właściwie już żołądek przykleja się do kręgosłupa, organizm zaczyna się buntować. Nie mam tyle siły, nie chce mi się nic robić, nawet psychicznie podupadam! Więc warto dokonywać mądrych wyborów – właśnie tych małych, codziennych, bo one składają się na jedną wielką zdrowotną całość.
To prawda. Ponadto od chwili gdy dowiadujemy się, że będziemy rodzicami. I to na równi i mama i tata powinni mieć na uwadze, że dbając o siebie dbają również o swoje dzieci. Nie tylko poprzez dawanie im żywieniowego i życiowego przykładu ale przede wszystkim dbając o siebie troszczą się o to aby ich nie zabrakło. Dla tych dzieci.
Wpis który daje do myślenia, mocny ale zapadający w pamięć. Ja od chwili kiedy zostałam matką wiele zmieniłam w swoim życiu, bo mam dla kogo żyć.
Moje życie również zmieniło się o 360 stopni odkąd jestem mamą. Priorytety się zmieniły. Myślę, że ten wpis jest również tego efektem. Mamy dla kogo żyć!
Zgadzam się z tym, co piszesz! Ludzie trywializują zdrowe żywienie i zdrowy tryb życia, a powinni bardziej na to zwracać uuwagę! I dla dzieci, i dla siebie!
Uf uf uf – nie piję kawy. Nie palę. I piję alkoholu.
Tylko ten cukier, ta czekolada…. wgr…. łobuzy takie jakieś…
I myślę często, że już mam dość bycia niewolnikiem “słodkich” myśli. Ech… nie tak łatwo jest zastąpić jabłkiem ciasto z kremem 🙁
To prawda.. marchewka nigdy nie będzie smakowała jak tabliczka czekolady. Ale warto nad tym pracować. Zapraszam też do przeczytania artykułu, w którym pisałam o słodyczach a raczej metodach walki z nimi z 9.11.2016 🙂
Sama sie ostatnio nas tym zastawialam kiedy zmarl mąż mojej przyjaciólki majac 31 lat, pozostawił po sobie 27 letnia zone i 4 letnia córeczkę. Nie potrafie wyobrazic sobie co bylo by gdyby.. Tylko ze ja wierze ze tam gdzies kazdy ma swoj czas, i jesli ten czas przyjdzie to nikt przed tym nie ucieknie, czasami tak jak piszesz jest to tylko i wylacznie z naszej winy , a moze i nie… Moze po prostu tak ma byc?
Dużą część mojego życia nurtował podobny aspekt. Straciłam Tatę gdy miałam 11 lat. On miał 36. Myślę, że w tym wpisie znalazły się emocje dotyczące zarówno wynikające z osobistych przeżyć ale również wpłynęło na mnie wiele przykładów moich Pacjentów i ich rodzin.
Pojechałaś z tematem, ale bardzo słusznie. Wiele z nas nie zdaje sobie sprawy jak ważne jest żywienie i to jak żyjemy. Dlatego najważniejszy jest plan każdego dnia:) Ja np owsiankę i owoce na śniadanie szykuje wieczorem, żeby rano było zdrowo, ale szybko i bez nerwów:)
Szybkie, pyszne i zdrowe śniadanie. Kapitalny nawyk:) I właśnie o te nawyki chodzi, jak mądrze temat rozegramy to nie musimy się martwić o przyszłość naszego zdrowia, przynajmniej w tym nurcie, na który mają wpływ czynniki środowiskowe. A do nich nieodłącznie zaliczamy sposób żywienia.
Mysle o tym często, nie wiem czy dlatego ze sie starzeje, czy dlatego ze mam trójkę dzieci i kredyt na dom, którego skończę spłacać za wieeeele lat. Zdrowe życie to jedno, ale zaczęłam spać spokojnie dopiero jak sie ubezpieczyliśmy z mężem
Ubezpieczenie ważna sprawa, też bez niego nie wyobrażam sobie spokojnego snu, ale nawet najlepsze ubezpieczenie nie ochroni nas przed zdrowotnymi następstwami. Pomoże wytrwać w ich skutkach ale nie ochroni.
Zdecydowanie należy myśeć przed 🙂
Mamy autystycznego syna i to częste myślenie i nawet często z żona rozmawiamy. Mamy ubezpieczenia i mamy w zasadzie plan emergancy. Warto myśleć i mieć zabezpieczenie